Wywiad z Dorotą Kosacką – członkiem zarządu DK Doradztwo sp. z o.o.

publ. „Kurier Poranny” z 21 lipca 2014 r. przy współpracy z Podlaską Fundacją Rozwoju Regionalnego.

Szczęśliwe przypadki lubią mądrych i aktywnych !

Pytanie: Czy można pogodzić pracę z posiadaniem trójki dzieci jest bezsensu, bo widać pani godzi. Ale czy osiągalna jest przy tylu obowiązkach satysfakcja zawodowa?
– Jak najbardziej. Trzeba tylko lubić to, co się robi i wtedy znajdzie się czas i na życie prywatne, i na takie zaangażowanie w pracę, że przyniesie ona satysfakcję.

Pytanie: Pani jest właścicielką firmy, i konsultantem prawa podatkowego, i autorką publikacji na ten temat, i doradcą firm w zakresie prawa gospodarczego czy ubezpieczeń. Proszę się przyznać, ile godzin ma pani doba?
– Rzeczywiście gro osób się dziwi , gdy widzą, ile rzeczy robię. Ale to naprawdę z jednej strony kwestia organizacji pracy, a z drugiej wsparcia ze strony mojego męża Bogdana. I można wszystko zrobić.

Pytanie: A jak pani zaczynała tą swoją bardzo urozmaiconą drogę zawodową?
– Jeszcze na czwartym roku prawa Uniwersytetu Warszawskiego założyłam biuro i rozpoczęłam prowadzenie księgowości. Cenię sobie niezależność i własna działalność gospodarcza mi ja daje. Artykuły zaczęłam natomiast pisać po wzięciu udziału w konkursie o tematyce prawnopodatkowej ogłoszonym przez pismo „Doradca Podatnika”.
Nie wygrałam go, ale odezwały się do mnie kolejne redakcje z propozycjami współpracy. Miałam bardzo dużo szczęścia , bo po serii artykułów pan Janusz Zubrzycki, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego , a więc osoba znana i ceniona w środowisku , zaproponował mi z kolei napisanie książki.

Pytanie: Czyli nie wygrała pani konkursu, ale swoją wiedza i aktywnością wygrała pani parę innych rzeczy.
-Dokładnie tak. Bo naprawdę posypały się jedna za drugą propozycję związane z działalnością wydawniczą. Kolejna dziedzina, czyli szkolenia, też otworzyła się przede mną w pewnym sensie przypadkowo. Współpracowałam z dużą firmą audytorską, której właściciel po prostu któregoś dnia mi oświadczył, że muszę zamiast niego wystąpić na jakiejś konferencji. Wystąpiłam. Przeżycie olbrzymie, bo to było w Sheratonie, przed przedstawicielami dużych i znaczących firm. I wtedy posypały się kolejne propozycje z zakresu szkoleń i doradztwa.

Pytanie: Te koleje pani losu pokazują, jak prawdziwe jest jedno z pani stwierdzeń, że można mieszkać w Białymstoku a mieć kontakt z klientami z całej Polski.
– To stwierdzenie ma już dziś szersze podłoże: ja jestem w Białymstoku, a nieraz mam sytuację, gdy jedzie do mnie klient z Warszawy czy Katowic . A nie ja do niego.

Pytanie: Czyli to nawet nie chodzi o kontakt przez Internet, tylko o to ,że swoją fachowością przyciąga pani klientów.
-Szczerze mówiąc tak i ja się z tego bardzo cieszę, bo taki klient może zainteresować się czymś innym w naszym regionie, gdy już do mnie jedzie taki kawał drogi.

Pytanie: Aby mieć taką moc przyciągania, pewnie nie przestawała pani pogłębiać i aktualizować swojej wiedzy?
-Tak, to ciągle trwa. Ponieważ, jak już mówiłam lubię to , co robię to nawet gdy jesteśmy z mężem gdzieś poza krajem, tropię kwestie podatkowe. Zwłaszcza rozwiązania dotyczące podatku VAT, bo to mój ulubiony podatek. Sprawdzam wszystkie aspekty jego funkcjonowania.

Pytanie: To chyba do tych wszystkich walorów ma pani jeszcze zdolności detektywistyczne. Bo w zawiłościach tych naszych polskich rozwiązań vatowskich, większość ludzi się gubi.
– Coś w tym jest. Faktycznie mam klientów, którzy twierdzą, że gdy mają nietypowe problemy podatkowe, to zwracają się z nimi tylko do mnie. I rzeczywiście lubię i robię nietypowe rzeczy. Owszem, pomagam i przy składaniu deklaracji podatkowych, ale wolę sprawy, które są wyzwaniami interpretacyjnymi.
Gdy np. przekształca się firma, jest kilka opcji do rozważenia, trzeba wybrać najkorzystniejszą i ocenić ryzyko podatkowe. To zagadki logiczne, nad którymi trzeba popracować, a nie podchodzić do sprawy rutynowo.

Pytanie: Pani poznała na własnej skórze, że kobiecie chcącej rozwijać swoje umiejętności bywa trudno. Wiem, że pomaga pani innym kobietom.
– Staram się. Gdy widzę, że w moim otoczeniu pojawia się osoba potrafiąca i chcąca robić coś dobrego w mojej branży, widzę jej potencjał, to polecam ją w redakcjach ,proponuje współautorstwo książek. Żeby miała okazję przełamać lęk i odnaleźć swoja ścieżkę w życiu. Tak jak ja kiedyś.

Pytanie: Jest pani laureatką konkursu zorganizowanego przez Podlaską Fundację Rozwoju Regionalnego. Czy współpracowała lub współpracuję pani z PFRR jeszcze na innej płaszczyźnie?
– Do konkursu w projekcie Woman zgłosiła mnie pracownica. Byłam najpierw zaskoczona udziałem, a potem – wygraną. Fundację znam przez jej działania na rzecz przedsiębiorców: konferencje, konkursy, szkolenia. Choćby spotkania z cyklu vademecum rynków zagranicznych organizowane w ramach kampanii 2014 Rokiem Przedsiębiorczości. Postawmy na siebie. Chętnie skorzystam z bazy poszukiwania kooperantów z zagranicy, którą oferuje sieć Enterprise Europe Network przy PFRR, ponieważ coraz więcej obcych firm rozwija działalność na terenie Polski i potrzebuje wsparcia.
Dziękuje za rozmowę życząc samych nietypowych, ale rozwiązanych spraw.

Powiązane wpisy